Menu

Cyfrowy Gułag: Plan Narodów Zjednoczonych dotyczący kontroli Internetu i uciszenia sprzeciwu

9 października, 2024 - ONZ
Cyfrowy Gułag: Plan Narodów Zjednoczonych dotyczący kontroli Internetu i uciszenia sprzeciwu

Global Digital Compact ONZ, pod przykrywką planu bezpieczeństwa w Internecie, jest w rzeczywistości planem globalnego nadzoru, zaprojektowanym w celu kontrolowania wolności słowa i uciszania sprzeciwu pod pozorem zwalczania dezinformacji.

Dwa tygodnie temu 193 kraje Organizacji Narodów Zjednoczonych po cichu przyjęły Pakt dla Przyszłości, dokument, który budzi niepokój wśród krytyków. Szczególnie niepokojący jest Global Digital Compact (GDC), załącznik do tego paktu, który wprowadza szeroko zakrojone regulacje dotyczące tego, co wielu nazywa “Internetem 2.0”. Ekspert techniczny Tim Hinchcliffe ostrzega, że jest to nic innego jak “droga do cyfrowego gułagu”.

Hinchcliffe, pisząc dla The Sociable – strony skupiającej się na przecięciu technologii i społeczeństwa – wyraża oburzenie tym, jak mało uwagi media głównego nurtu poświęciły Szczytowi Przyszłości ONZ, który odbył się zaledwie kilka tygodni temu. Ten brak kontroli odzwierciedla większą tendencję globalnych elit do wprowadzania szeroko zakrojonych zmian pod radarem, wiedząc doskonale, że świadomość społeczna wywoła opór. Według niego narody świata po cichu zgodziły się na dziwaczne środki, które poważnie ograniczą indywidualne wolności, a wszystko to pod przykrywką Paktu dla Przyszłości.

Najbardziej przerażającym aspektem tego paktu, według Hinchcliffe’a, jest Global Digital Compact. Podczas gdy Achim Steiner z Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opisuje go jako ramy dla “inkluzywnej, otwartej, zrównoważonej, sprawiedliwej i bezpiecznej cyfrowej przyszłości dla wszystkich”, Hinchcliffe postrzega go jako coś znacznie bardziej złowieszczego: “mapę drogową do cyfrowego gułagu”. Koncepcja wszechogarniającej infrastruktury cyfrowej niesamowicie przypomina autorytarne reżimy, w których nadzór i cenzura stają się narzędziami absolutnej kontroli. W tym nowym systemie każda osoba byłaby połączona z Internetem za pomocą cyfrowej tożsamości, a ci, którzy kwestionowaliby wizję ONZ, byliby miażdżeni za szerzenie tak zwanej “mowy nienawiści” i “dezinformacji”. Zdaniem Hinchcliffe’a wolność słowa nie będzie już istnieć w regulowanym przez ONZ Internecie 2.0.

Każdy, kto uważnie przeczyta dokument i wysłucha jego architektów, przekona się, że interpretacja Hinchcliffe’a jest bliższa 16-stronicowemu dokumentowi niż optymistyczna retoryka Steinera. Sekcja 34 paktu stanowi: “Będziemy współpracować na arenie międzynarodowej, aby sprostać wyzwaniom związanym z dezinformacją, dezinformacją i mową nienawiści poprzez ograniczanie ryzyka manipulacji informacjami w sposób zgodny z prawem międzynarodowym”. Ale ten niejasny język pozostawia otwarte pytanie: kto definiuje, co stanowi “mowę nienawiści” i “dezinformację”? I, co najważniejsze, kto o tym decyduje?

Jak pokazała historia, odpowiedź stała się jasna podczas szczytu: ONZ podejmie decyzję. Podczas dyskusji panelowej w Nowym Jorku, zatytułowanej Przyszłość integralności informacji i celów zrównoważonego rozwoju, podsekretarz ONZ ds. komunikacji globalnej Melissa Fleming – która w 2022 roku słynnie oświadczyła: “Jesteśmy właścicielami nauki” w odniesieniu do zmian klimatu – wskazała, że ONZ rozprawi się ze wszystkim, co jest sprzeczne z celami zrównoważonego rozwoju (SDG). Deklaracja Fleminga jest mrożącym krew w żyłach przypomnieniem niebezpieczeństw związanych ze scentralizowaną kontrolą nad informacjami. Fleming wyjaśnił, że ONZ zmieniła kurs po tym, jak zdała sobie sprawę, że jej przekaz jest kwestionowany na głównych platformach. “Zostaliśmy zaatakowani online. Każdy SDG został skażony dezinformacją lub mową nienawiści” – powiedziała, uzasadniając potrzebę wprowadzenia Globalnych Zasad ONZ dotyczących integralności informacji. Twierdzi, że zasady te stanowią plan dla “zdrowego ekosystemu informacyjnego”.

Fleming podkreśliła, że ONZ “nie miała innego wyboru, jak tylko działać”. Argumentowała, że dzisiejszy internet stał się “tak toksyczny”, że prawie niemożliwe jest komunikowanie się w środowisku wypełnionym ludźmi, którzy sprzeciwiają się “siłom dobra”, do której to grupy zalicza ONZ. Takie ujęcie sprzeciwu jako “toksyczności” jest niebezpiecznym precedensem, który przypomina taktykę reżimów autorytarnych w całej historii, gdzie wszelka krytyka władzy rządzącej jest odrzucana jako szkodliwa, a nawet zdradziecka. “Musimy znaleźć nowe sposoby na przebicie się przez dezinformację i nienawiść”.

Stanowisko Fleminga jest jasne: jeśli nie zgadzasz się z ONZ, uczestniczysz w dezinformacji i mowie nienawiści – wspólny temat podczas całej sesji. Narracja ta została wzmocniona przez dyrektor generalną think tanku New America Ann-Marie Slaughter, która wyraziła własne obawy dotyczące niebezpieczeństw związanych z nieuregulowaną mową w Internecie. “

Każdy może powiedzieć wszystko” – powiedziała. “Ten rodzaj ekstremalnej mowy, brutalnej mowy, oburzającej mowy […] Kiedy ludzie mówią takie rzeczy i nie są powstrzymywani […] Istnieje poczucie, że wszystko jest dozwolone […] Każdy może powiedzieć wszystko”. Uwagi Slaughter podkreśliły szersze obawy, że niekontrolowane przestrzenie cyfrowe mogą prowadzić do powszechnych szkód, co dodatkowo uzasadnia potrzebę ścisłej kontroli dyskursu online.

Jedną z tych metod jest wykorzystanie sztucznej inteligencji (AI) do “oczyszczania” informacji online. W rzeczywistości sztuczna inteligencja była już wykorzystywana przez autorytarne reżimy, takie jak Chiny, gdzie pomaga monitorować i tłumić głosy sprzeciwu. Według GDC, informacje zgodne z SDGs będą klasyfikowane jako prawda, podczas gdy wszystko, co podważa SDGs, będzie oznaczane jako dezinformacja.

Historia oferuje wiele ostrzegawczych opowieści o tym, jak scentralizowana kontrola informacji została wykorzystana do stłumienia sprzeciwu i wzmocnienia autorytarnych rządów. W Związku Radzieckim państwo ściśle kontrolowało prasę, zapewniając rozpowszechnianie wyłącznie prorządowej propagandy, podczas gdy ci, którzy wypowiadali się przeciwko reżimowi, byli cenzurowani, więzieni lub rozstrzeliwani. Podobnie rząd Korei Północnej nadal egzekwuje całkowitą kontrolę nad wszystkimi mediami, indoktrynując swoich obywateli narracjami zatwierdzonymi przez państwo i surowo karząc wszelkie próby uzyskania dostępu do zagranicznych informacji. Nawet we współczesnej Rosji sprzeciw online i niezależne media są rutynowo tłumione pod pozorem ochrony narodu przed “dezinformacją”. Reżimy te pokazują nam, że gdy rządy kontrolują informacje, sprzeciw jest uciszany, a wolności jednostki ulegają erozji.

ONZ przewiduje, że sztuczna inteligencja odegra kluczową rolę w realizacji celów zrównoważonego rozwoju. W sekcji 53 paktu czytamy: “Uznajemy ogromny potencjał systemów sztucznej inteligencji, aby przyspieszyć postęp we wszystkich celach zrównoważonego rozwoju”.

Pakt nakazuje również, aby każda osoba na Ziemi – około 2,6 miliarda ludzi obecnie bez niezawodnego dostępu do Internetu – została jak najszybciej podłączona do sieci. Tak zwana “przepaść cyfrowa” w krajach rozwijających się musi zostać szybko zlikwidowana. W rzeczywistości oznacza to wymuszoną integrację z globalnym systemem cyfrowym, w którym nikt nie może uniknąć nadzoru. Steiner wyobraża sobie świat do 2030 roku, w którym “każda osoba na planecie ma bezpieczną tożsamość cyfrową”, w tym młoda matka w kraju rozwijającym się. Twierdzi, że zapewni jej to dostęp do bankowości, edukacji, opieki zdrowotnej i, po raz pierwszy, poczucie bycia “widzianą”.

Justin Haskins, współautor książki Dark Future: Uncovering the Great Reset’s Terrifying Next Phase wraz z popularnym podcasterem Glennem Beckiem, twierdzi, że globalna elita jest już na pokładzie. “Globaliści naciskają na większą współpracę między dużymi technologiami, mediami, korporacjami, rządami, a nawet organizacjami zajmującymi się prawami człowieka” – mówi. “Uzasadniają wszystkie te ograniczenia wolności w imię bezpieczniejszego Internetu. Ale w rzeczywistości manipulują każdym aspektem społeczeństwa, aby kontrolować sieć. To nie jest tylko regulacja; to budowa cyfrowej żelaznej kurtyny”.

Hinchcliffe przedstawia kolejne etapy planu:

  • Krok 1: Zlikwidowanie przepaści cyfrowej poprzez zapewnienie wszystkim dostępu do Internetu, w tym 2,6 miliarda osób, które są obecnie offline.
  • Krok 2: Zbudowanie infrastruktury cyfrowej, wraz z cyfrowymi identyfikatorami, cyfrowymi walutami banku centralnego (CBDC) i udostępnianiem danych na dużą skalę. Uzależnienie ludzi od tego systemu.
  • Krok 3: Ocenzuruj każdą narrację, która podważa cele Agendy 2030. Zaangażowanie rządów, władz i sektora prywatnego w celu zniszczenia wszelkich odmiennych historii. To nie tylko cenzura, to stworzenie systemu, w którym niezgoda na narrację państwową uniemożliwi funkcjonowanie w społeczeństwie.

Zasadniczo Global Digital Compact twierdzi, że internet jest bezpieczniejszy, ale jego prawdziwym celem wydaje się być stworzenie globalnego systemu nadzoru, który tłumi sprzeciw i kontroluje narrację. Historia uczy nas, że taka scentralizowana kontrola – czy to poprzez stalinowskie czystki, czy chiński system kredytu społecznego – nieuchronnie prowadzi do erozji wolności. Dziś, przy bardziej wyrafinowanych narzędziach nadzoru, wynik pozostaje taki sam: niezgoda jest tłumiona, a wolna myśl jest duszona pod pozorem ochrony społeczeństwa.

Ilekroć władza jest scentralizowana, zwłaszcza w rękach kilku niewybieralnych urzędników, wolność jednostki jest pierwszą ofiarą. Pakt dla Przyszłości reprezentuje nie tylko cyfrową zmianę, ale globalne przejęcie władzy, które ma na celu kontrolowanie sposobu, w jaki ludzie myślą, mówią i wchodzą w interakcje ze światem. Podczas gdy ONZ może przedstawiać to jako postęp, rzeczywistość bardziej przypomina cyfrowy gułag niż utopię.

Źródło: https://rairfoundation.com/digital-gulag-united-nations-blueprint-control-internet-silence/

Rozpowszechniaj zdrowie
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
0
Będę wdzięczny za opinie, proszę o komentarz.x