Menu

Nowe badania wykazują: CO2 jako główna przyczyna globalnego ocieplenia jest „fizycznie niemożliwa”

29 października, 2025 - Dwutlenek węgla
Nowe badania wykazują: CO2 jako główna przyczyna globalnego ocieplenia jest „fizycznie niemożliwa”
0
(0)

Aby zrozumieć, że śladowy gaz CO2 po prostu nie może być głównym czynnikiem wpływającym na klimat, wystarczy spojrzeć na fizykę. Nowe badanie pokazuje na podstawie surowych danych liczbowych, dlaczego zwolennicy klimatycznej neutralności netto są w tak fundamentalnym błędzie.

Od dziesięcioleci politycy, fanatycy klimatyczni i badacze telewizyjni mówią nam, że klimat zależy od CO2. Gaz śladowy, który stanowi zaledwie 0,04% atmosfery, ma nagle ogrzewać całą Ziemię, gotować oceany i wywracać pogodę do góry nogami. Mit ten utrzymuje się tylko dlatego, że zależy od niego miliardy dotacji i całe kariery polityczne. Jednak nowe badanie fizyka Ad Huijsera opublikowane w Science of Climate Change pod tytułem „Global Warming and the „impossible” Radiation Imbalance” (Globalne ocieplenie i „niemożliwa” nierównowaga promieniowania) obala wszystkie dogmaty klimatyczne dotyczące dwutlenku węgla – i to za pomocą chłodnej fizyki i niewygodnych liczb.

Huijser pokazuje, że po prostu nie jest możliwe, aby CO2 było głównym czynnikiem powodującym globalne ocieplenie. Domniemane ocieplenie planety odbywa się prawie wyłącznie w oceanach – 93 procent obserwowanego wzrostu energii znajduje się w wodzie, a nie w powietrzu lub na powierzchni lądu (zobacz również nasz raport tutaj). To, co w prognozach pogody histerycznie przedstawia się jako „globalne ocieplenie”, jest więc w zasadzie zjawiskiem oceanicznym. I właśnie tam staje się jasne, że przebieg temperatury w żadnej formie nie podąża za liniowym wzrostem CO2, ale gwałtownie skacze – raz w górę, raz w dół, a czasem wcale.

Na przykład w latach 1963–1970 system wyraźnie się ochłodził, w latach 1970–1980 znacznie się ocieplił, a następnie panowała niemal idealna równowaga. Oceany nie reagują więc na stale rosnący poziom CO2, ale na naturalne wahania bilansu radiacyjnego. Huijser nazywa je po imieniu: zmiany nasłonecznienia spowodowane zachmurzeniem i poziomem aerozoli. Więcej słońca, mniej chmur – więcej energii. Mniej słońca, więcej chmur – ochłodzenie. Nie jest to żadna magia, żaden „punkt krytyczny”, tylko prosta termodynamika.

Kilka dodatkowych cząsteczek CO2 w atmosferze nie może wywołać nagłych faz ocieplenia i ochłodzenia. Prawdziwym motorem zmian jest dynamika chmur i promieniowania, a nie dodatkowy dwutlenek węgla. Dokładnie to pokazuje analiza danych satelitarnych od 2000 r. oraz pomiarów oceanicznych programu ARGO od 2004 r. przeprowadzona przez Huijsa: Ziemia ogrzewa się, gdy otrzymuje więcej promieniowania słonecznego – kropka.

Około trzy czwarte wzrostu temperatury oceanów od lat 50. XX wieku jest zatem zjawiskiem naturalnym. Pozostałą jedną czwartą można by hojnie przypisać gazom cieplarnianym – jeśli ktoś chce. Ale nawet to nie jest pewne. Czystsze powietrze powoduje bowiem również mniejszą ilość aerozoli, a tym samym mniejsze tworzenie się chmur. Często cytowane modele klimatyczne, na których opiera się Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), znacznie wyolbrzymiają wpływ CO2 i systematycznie pomijają czynniki naturalne. Traktują one Słońce jako statyczny czynnik tła, którym w rzeczywistości nie jest.

Ziemia charakteryzuje się dużymi wahaniami energetycznymi – raz dodatnim, raz ujemnym bilansem promieniowania. Natomiast tzw. wymuszanie antropogeniczne spowodowane przez CO2 rośnie niemal równomiernie. Te dwa zjawiska po prostu nie pasują do siebie. Jeśli przepływy energii zmieniają się tak gwałtownie, nie mogą być wywołane przez równomiernie rosnący poziom gazów śladowych. Jednak zamiast zwrócić uwagę na te fakty, instytuty klimatyczne i media trzymają się swojej narracji jak tonący koła ratunkowego. Zbyt duże są interesy, zbyt głębokie inwestycje polityczne w mit „zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka”. Całe gałęzie przemysłu żyją obecnie z tej historii – od handlu certyfikatami CO2 po bańkę subsydiów dla „energii odnawialnych” dla upadających przedsiębiorstw.

Huijser wyciąga z tego logiczną konsekwencję: jeśli większość ocieplenia wynika z procesów naturalnych, to wrażliwość klimatu – czyli zmiana temperatury na podwojenie CO2 – jest znacznie mniejsza niż się twierdzi. Oznacza to: żadnej katastrofy, żadnych punktów krytycznych, żadnej apokalipsy. Tylko lekko zmienny system klimatyczny, który reaguje na cykle słoneczne, tworzenie się chmur i zmiany aerozoli – tak jak to jest normalne od dziesiątek milionów lat. Huijser podsumowuje to trzeźwo: naturalne wahania promieniowania słonecznego wyjaśniają ocieplenie znacznie lepiej niż jakikolwiek model CO2. Reszta to propaganda.

Źródło: https://report24.news/neue-studie-entlarvt-klimamythos-co2-als-hauptursache-der-erderwaermung-physikalisch-unmoeglich/

Jak przydatny był ten artykuł?

Kliknij gwiazdkę, aby go ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszym, który oceni ten artykuł.

Rozpowszechniaj zdrowie
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
0
Będę wdzięczny za opinie, proszę o komentarz.x