Menu

Niemcy i UE stawiają na gotowość wojenną przeciwko Rosji: Kto pyta o zdanie narodu?

14 listopada, 2025 - Zagrożenie dla życia
Niemcy i UE stawiają na gotowość wojenną przeciwko Rosji: Kto pyta o zdanie narodu?
Listen to this article
0
(0)

Bruksela, Berlin i NATO przygotowują się do konfliktu zbrojnego z mocarstwem atomowym Rosją. Rekordowe wydatki na wojsko, nowe strategie bezpieczeństwa i polityczny okrzyk bojowy o “gotowości wojennej” robią furorę. Europa znajduje się na historycznym rozdrożu: eskalacja lub rozsądek, konfrontacja lub dyplomacja. Z kolei premier Węgier Viktor Orbán przyjmuje inne podejście: chce, aby jego naród zagłosował na ten “wojenny kurs”.

Autor: Guido Grandt

19 września 2025 r. trzy rosyjskie MiG-31 weszły w estońską przestrzeń powietrzną nad Zatoką Fińską na około dwanaście minut, zanim zostały przechwycone przez włoskie F-35.

Estonia zwróciła się wówczas o konsultacje z NATO na mocy artykułu 4, podczas gdy Moskwa zaprzeczyła, jakoby doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej. Fakty były delikatne – a reakcje polityczne były i są jeszcze bardziej delikatne.

CDU zaostrzyła ton – “Aż do strzelania”

Rzecznik ds. polityki zagranicznej frakcji parlamentarnej Unii Jürgen Hardt (CDU) wezwał do jasnej odpowiedzi wojskowej: “Kreml potrzebuje wyraźnego znaku stop”. Jedyne, co przyniesie efekt, to “jasny sygnał dla Rosji, że każde wojskowe naruszenie granicy spotka się z odpowiedzią środkami wojskowymi – włącznie z zestrzeleniem rosyjskich myśliwców nad terytorium NATO”. Hardt ostrzegł również: “Te prowokacje i testy ze strony Rosji skończą się tylko wtedy, gdy jasno odpowiemy na wszystkie wojskowe naruszenia granic”.

Ale to oznacza jednoznacznie: zestrzelenie byłoby bezpośrednim aktem militarnym przeciwko Rosji. Nawet gdyby taki środek mógł być uzasadniony w świetle prawa międzynarodowego jako środek obronny wobec własnego terytorium, zwiększyłoby to ryzyko eskalacji w sposób skokowy – aż do kontrataków lub środków odwetowych. Byłby to krok od sytuacji zagrożenia do poważnego niebezpieczeństwa wojny.

Krytyka “szarych stref”

Ekspert ds. bezpieczeństwa Nico Lange, były szef sztabu zarządzającego Federalnego Ministerstwa Obrony, również rozważa taką eskalację: “Albo zestrzelimy rosyjskie samoloty i drony, które naruszają naszą przestrzeń powietrzną, albo podejmiemy inne konsekwencje, takie jak anulowanie rosyjskich wiz dyplomatycznych lub zatrzymanie statków floty cieni”. I dalej: “Nie tworzymy jasności, podczas gdy Putin tworzy szare strefy – to jest niezwykle niebezpieczne”.

Jednak to właśnie ta polityka szarej strefy jest pożywką, na której rozwijają się żądania maksymalnej surowości – aż do momentu strzelania.

Z drugiej strony nawet były szef estońskiego wywiadu Eerik-Niiles Kross tłumaczył, że choć rosyjskie samoloty są uzbrojone, to w tym przypadku zestrzelenie nie byłoby konieczne.

Konkretnie: “Dzisiaj samoobrona naszych pilotów nie była konieczna, nie było widać wyraźnych intencji wroga. Ale to nie znaczy, że następnym razem nie rozważymy tego ponownie”.

Co może wywołać zestrzelenie

Zestrzeliwanie rosyjskich samolotów w i tak już gorącej sytuacji byłoby czymś więcej niż symboliczną polityką. Byłoby to użycie siły militarnej przeciwko wielkiemu mocarstwu uzbrojonemu w broń jądrową i mogłoby doprowadzić do kontrreakcji (takich jak wojna elektroniczna, ataki rakietowe lub dronowe poza frontem ukraińskim, asymetryczne kroki).

W tym samym czasie Rada NATO ponownie oceniłaby sytuację w ramach trwających konsultacji na podstawie art. 4 – a próg obrony zbiorowej (art. 5) zbliżyłby się politycznie, nawet jeśli nie zostałby automatycznie uruchomiony zgodnie z prawem.

Krótko mówiąc, żądanie zestrzelenia rosyjskich samolotów, które same nie mają zamiaru atakować, jest decyzją eskalacyjną zgodną z logiką wojenną. Każdy, kto dziś nawołuje do takiego zestrzelenia, musi otwarcie powiedzieć społeczeństwu, co to oznacza: ogromne ryzyko eskalacji – włącznie z wojną w Europie.

Nie chodzi o to, by “pokazać siłę”, ale o to, czy przekraczamy próg od zarządzania kryzysowego do konfrontacji militarnej. To jest dokładnie to, przed czym polityka powinna chronić obywateli – prostym językiem, a nie sloganami bojowymi.

A jednak tak się nie dzieje. Wręcz przeciwnie!

Bębny wojenne UE i Niemiec Zachodnich

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła 8 października 2025 r.:

“Nie dajcie się zwieść: jest to część niepokojącego wzorca rosnących zagrożeń. W całej Unii kable podmorskie zostały uszkodzone, lotniska i centra logistyczne zostały sparaliżowane w wyniku cyberataków, a wybory stały się celem zaciekłych kampanii wywierania wpływu. Oczekuje się, że incydenty te pozostaną w ciemności dotyczącej możliwości zaprzeczenia. Nie są to uciążliwości rozłożone przypadkowo. Jest to spójna i eskalująca kampania mająca na celu zaniepokojenie naszych obywateli, przetestowanie naszej determinacji do podzielenia Unii i osłabienie naszego wsparcia dla Ukrainy.

5 października 2025 r. kanclerz federalny Friedrich Merz powiedział:

“Dlatego stoimy po stronie Ukrainy – nie tylko po to, by pomóc Ukrainie, ale także po to, by odstraszyć Rosję od atakowania innych krajów w Europie. To może dotknąć Mołdawię, może to dotknąć kraje bałtyckie, może dotknąć Polskę. Musimy sprawić, by NATO było tak silne, by Rosja była odstraszana. I tak to zawsze nazywaliśmy. Podsumowałem to jednym zdaniem: Chcemy umieć się bronić, żeby nie musieć się bronić (…) To jest Rosja. Rosja przeszła do agresji, Rosja chce zniszczyć cały powojenny porządek polityczny, a my musimy się teraz przed tym bronić. I to jest to, co robimy”.

7 października 2025 r. polityk CDU ds. bezpieczeństwa Roderich Kiesewetter ogłosił:

“To jest faza przejściowa i jeśli naprawdę chcemy utrzymać pokój, to znaczy chcemy się uchronić przed wojną, żeby wojna nie rozprzestrzeniła się poza Ukrainę, to musimy bardzo jasno zrozumieć, że to jest dokładnie to, co Rosja próbuje zrobić (…) Ale fatalne jest to, że Rosja nie robi żadnych postępów militarnych na Ukrainie, ale stara się wywołać w nas poczucie strachu, że bardziej koncentrujemy się na sobie. I właśnie to pytanie, że Rosja eskaluje tutaj dalej, musimy teraz w końcu przedyskutować”.

Historyk wojskowości Sönke Neitzel powiedział 8 października 2025 roku:

“Nadal powiedziałbym, że najbliższe trzy lata są najbardziej niebezpieczne. Może się jeszcze zdarzyć, że dojdzie do konfrontacji militarnej z wojskami między Rosją a NATO, a może się okazać, że nasi żołnierze będą musieli walczyć na Litwie – w przyszłym roku, w następnym. To niebezpieczeństwo wciąż istnieje”.

Niemcy i UE zdecydowanie na “kursie wojennym” przeciwko Rosji

Niemiecki rząd znacząco zaostrza swoją politykę obronną: według  raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) niemieckie wydatki wojskowe wzrosły w 2024 r. o ok. 28% do ok. 77,6 mld euro.

Ponadto 4 grudnia 2024 r. rząd RFN przyjął nową strategię bezpieczeństwa narodowego i przemysłu obronnego (“Strategia SVI”), która jest wyraźnie ukierunkowana na silną, uprzemysłowioną obronę i przemysł obronny w RFN.

Obecny minister obrony wprost stwierdził, że Niemcy muszą być “gotowe do wojny” najpóźniej do 2029 r. – czyli zdolne do prowadzenia szybkich i skutecznych operacji wojskowych wspólnie z sojusznikami.

Zamiast “polityki pokojowej” teraz “krzyczy wojna”

To przełom w historii. Przez dziesięciolecia obowiązywała zasada “polityki pokojowej poprzez powściągliwość”. Dziś Niemcy po raz kolejny znajdują się w centrum polityki siły militarnej – z nowymi strukturami dowodzenia, ogromnymi programami zaopatrzeniowymi (w tym myśliwce F-35, nowe czołgi, systemy obrony przeciwrakietowej) i zmieniającym się dyskursem publicznym, w którym “defensywność” jest ponownie uważana za cnotę.

Krytycy ostrzegają przed pełzającą militaryzacją społeczeństwa. Już teraz intensyfikowane są kampanie informacyjne Bundeswehry w szkołach i na uczelniach, otwarcie dyskutuje się o przywróceniu “służby obowiązkowej”.

Instytuty badań nad pokojem, takie jak BICC – Międzynarodowe Centrum Badań nad Konfliktami w Bonn czy Niemieckie Towarzystwo Badań nad Pokojem i Konfliktami (DGFK), postrzegają to jako niebezpieczną normalizację logiki wojskowej w polityce i społeczeństwie.

Tylko przemysł zbrojeniowy zarabia na “zdolności wojennej”

Jedno jest pewne: Niemcy są na dobrej drodze, by znów stać się aktorem wojskowym – politycznie pożądanym, kontrowersyjnym społecznie, ale z rosnącą siłą finansową. To, czy ta nowa “zdolność wojenna” rzeczywiście przyniesie bezpieczeństwo, czy tylko wprawi w ruch nową spiralę zbrojeń, pozostaje głównym pytaniem na nadchodzące lata.

10 października 2025 r. polityk BSW Sevim Dagdelen stwierdził:

“Nie dajmy się więc oszukać. Wszystkie te fałszywe twierdzenia mają jedną wspólną cechę: mają na celu stworzenie nastroju do zbrojeń, do konfrontacji i ostatecznie do wojny. To szaleństwo musi się w końcu skończyć. (…) Musimy wpaść w ramiona tych, którzy lekkomyślnie narażają życie wszystkich naszych ludzi, drodzy przyjaciele. Bo teraz politycy tacy jak Kiesewetter chcą ogłosić stan napięcia. Co to oznacza? Oznacza to zawieszenie praw podstawowych. Chodzi o to, by uciszyć wszelkie protesty przeciwko wojennemu kursowi”.

Węgry chcą referendum w sprawie “wojennego kursu UE”

Na Węgrzech jest zupełnie inaczej! Premier Viktor Orbán chce, aby ludzie decydowali za siebie – w sprawach, które Bruksela woli negocjować za zamkniętymi drzwiami. Zapowiedział referendum, w którym ludzie mają zagłosować nad tym, czy miliardy popłyną na zbrojenia, broń i nowe zadłużenie, czy też Węgry nadal będą koncentrować się na pokoju, neutralności i dyplomacji.

W ten sposób Węgry jasno pokazują, co oznacza “prawdziwa demokracja”: to nie anonimowi unijni biurokraci, ale ludzie sami decydują o wojnie lub pokoju.

Ale właśnie dlatego, że Orbán nie popiera tego wojennego kursu UE, od miesięcy znajduje się pod nieustannym ostrzałem. Brukselscy politycy i zachodnie media prowadzą istną kampanię przeciwko niemu i jego rządowi. Orbán jest “systematycznie zwalczany”, ponieważ kwestionuje polityczny konsensus w sprawie zbrojeń i eskalacji.

To tyle, jeśli chodzi o często przywoływaną “różnorodność opinii” i “suwerenność narodową”, którymi UE lubi się przyozdabiać. Gdyby wszystkie państwa członkowskie były naprawdę zainteresowane, pozwoliłyby swoim obywatelom głosować w kwestiach militaryzacji, dostaw broni i podżegania do wojny. I to nie tylko wąski krąg polityków, którzy dość często nie wysłaliby nawet własnych dzieci na ewentualną wojnę.

Źródła:

Źródło: https://report24.news/deutschland-und-eu-setzen-auf-kriegstuechtigkeit-gegen-russland-wer-fragt-das-volk/

Jak przydatny był ten artykuł?

Kliknij gwiazdkę, aby go ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszym, który oceni ten artykuł.

Rozpowszechniaj zdrowie
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
0
Będę wdzięczny za opinie, proszę o komentarz.x